loader image

TIA cz.6
“Efekt Murzyna”

Po wielu doświadczeniach z czarnymi znowu staje- my przed pytaniem, czy możemy oddać w ich ręce maszyny, które są worek kasy warte. To suwnica 35 ton oraz trzy pojedyncze linki, które – jak zapewne pamiętacie – do RPA dotarły kontenerami z Polski. To była spora inwestycje i błędem by było używać ją tylko wtedy, gdy jesteśmy na Czarnym Lądzie. Za- padła więc decyzja, że musimy przeszkolić czarnych i przygotować ich do nadzorowania tego sprzętu. Proste w zamyśle, ale uwierzcie mi, że nadal – po czterech latach od tego momentu – zastanawiam się czy oni mi na złość robią czy po prostu jest ich taka mentalność!

Z początku robimy jedną zmianę, od 7 do 18, a do obsługi trzech maszyn i suwnicy przekierowujemy czterech ludzi. Powiecie, że szaleństwo i skrajna nieodpowiedzialność ekonomiczna. Tak – jeżeli je- steśmy w Polsce. Jeżeli chodzi o RPA, to koszt pracy jest dość tani. Godzina pracy to 20-25 randów (ZAR) – około 5-6 zł. Natomiast ogromna różnica w kosz- tach pracownika pojawia się w składach zdrowot- nych, bo ichniejszy ZUS, czyli SARS, jest płacony dopiero od pewnego poziomu zarobków.

W sumie to SARS obejmuje wszystkie podatki, VAT i składki ubezpieczeniowo-zdrowotne. Ale te zależą od wysokości zarobków. Obecnie jeżeli pracownik zarabia mniej niż 12 000 ZAR na miesiąc, to nie podlega odprowadzaniu składek zdrowotnych Oczy- wiście wiąże się to z tym, że ci pracownicy najniż- szego szczebla nie mają emerytury. Jednak trzeba spojrzeć na tę sprawę też trochę szerzej – średnia długość życia w RPA nie przekracza 65 lat niestety.

Jednak wrócimy do sytuacji przygotowywania czarnych do prowadzenia Zenon Granite. Mieliśmy jednego pracownika, który wyróżniał się z tego grona. Był nim Bernardo – pracowity, chętny do pracy i robił absolutnie wszystko, co mu się poleciło, nie wyłączając nawet wejścia na suwnicę i pomocy w naprawach na wysokościach. Wykorzystując doświadczenia z kopalni – pamiętacie: team leadera i dwóch pracowników – zrobiliśmy dwie zmiany po dwóch ludzi, gdzie tą grupą ludzi miał zarządzać Bernardo. Oczywiście wiązało się to z większą odpowiedzialnością, ale i podniesieniem pensji. Wszystko wyglądało pięknie i cudownie, wydajność ekipy Bernardo wzrosła, a my zadowoleni wróciliśmy do Polski w duchu mówiąc sobie „powoli zaczynamy układać te klocki i może ci czarni nie są do końca tacy źli”.

Po miesiącu wracamy do RPA. Maszyny są w nie najgorszym stanie i produkcja idzie w miarę moż- liwości (oczywiście po naszym wylocie z RPA cała kopalnia łapie „tryb lazzy”, ale do tego już zdążyliśmy się przyzwyczaić). Więc, jak to mówimy, „otwarcie jest nie najgorsze”. Sprawdzamy tryb pracy na ko-palni. Bernardo już nie pracuje na pierwszej zmianie, tylko na drugiej. Wygląda na to, że wprowadzili sobie tryb rotacyjny. I sami do tego doszli, więc jest super. Po dwóch tygodniach okazuje się, że ten tryb rota- cyjny nie zmienia się. Postanawiamy zrobić nalot na nocną zmianę i zobaczyć, co się tak naprawdę dzie- je. Okazuje się, że nasz team leader Bernardo nawet nie jest obecny w pracy. Miał pracować do drugiej w nocy, a jest dopiero 22. Zapytany o wyjaśnienia współpracownik Bernardo odpowiada, że od kiedy wylecieliśmy z RPA Bernardo przez tydzień przy- chodził do pracy, a później już tylko wpadał na linki, kiedy mu pasowało – nawet się nie przebierał tylko w białych adidasach wydał polecenia, zastraszał, żeby nic nikomu nie mówić i jechał do domu. WTF?! Jak trzeba być bezczelnym, by w tak krótki czasie poczuć się nie wiadomo kim? Następnego dnia został wezwany na dywanik. Nastąpiła degradacja i ponowne wprowadzenie naszych standardów pra- cy, które utrzymujemy do dzisiaj.

Jednak jeszcze większą bezczelnością i samo- zachwytem zadziwił nas i doprowadził do furii David. Był rok 2014. Na kopalni pracował już Eben, ale jeszcze nadal był Redge. Redge zaproponował, żeby na stanowisko BEE* * mianować czarnego Davida. Jako rekomendację podał, że jest zaufanym jego przyjacielem i że pracuje u nas od jakiegoś cza- su – Zenon wyraził zgodę, w papierach wszystko grało.

Któregoś pięknego dnia Eben o 7 rano zrobił odpra- wę dla pracowników i wysłał ich na przodki. Brako- wało mu jednak właśnie Davida i Glorii. Odczekał do 7.30 i ku swojemu zdziwieniu zobaczył jak jego pracownicy, w dobrych humorach, wjeżdżają na ko- palnie nie robiąc sobie nic ze spóźnienia i z tego, że Eben – niemal w purpurowych kolorach – czeka na ich przyjazd. David, wysiadając z auta, nawet nie spojrzał w stronę Ebena. To jeszcze bardziej roz- sierdziło naszego menażera kopalni. I – ku mojemu zdziwieniu – złapał z kaburę. To był chyba ruch, któ- ry zauważył David, więc rzucił krótkie: „Cześć Eben!”. Ebena nie bawił się w odpowiadanie, tylko od razu przeszedł do konkretów: „Co ty, k…, robisz? Na którą przyjeżdża się do pracy?”. Odpowiedź była równie mocna jak pytanie: „Eben, widzisz, ja jestem wspólni- kiem Zenona. A ty tylko jego pracownikiem. Tak na- prawdę powinieneś słuchać się mnie tak samo, jak Zenona.” Zacząłem się obawiać, że Eben wyjmie broń i zacznie strzelać do Davida. Ale Eben, w swo- im stylu, rzucił tylko „f…k off”. Po tym zajściu temat pracy Redga i Davida w Chrystal Black Granite za- kończył się definitywnie. Eben dostał carte blanche, a Redge i David zostali odsunięci od firmy na dobre.

Eben mnie nauczył jednego o świecie, gdzie czarni rządzą: „Jacek pamiętaj! Jak czarnemu dasz coś dzisiaj, jutro przyjdzie po więcej. Oni żyją chwilą, nie ma dla nich jutra. Liczy się tu i teraz – krótkie myślenie, które ich doprowadziło do miejsca, gdzie teraz są.”

Niestety ma rację. Dla mnie zachowanie czarnych i wykorzystanie chwili bieżącej jest przerażające. To właśnie w RPA nazywają „efektem Murzyna”: nie interesuje mnie to, że za rok mogę osiągnąć więcej, być jeszcze wyżej – liczy się tylko tu i teraz. Straszne, ale prawdziwe. Na kopalni średnio w roku mamy trzy, czasem cztery, strajki. Za ten dzień pracownicy nie mają płacone. Kiedy przychodzi dwudziesty piąty – dzień wypłaty, czyli jak to mówią w RPA: „Afryka pijana” – i tak przychodzą z pytaniami dlaczego mają naliczoną wypłatę o jeden dzień mniej. Na wyjaśnienie: „bo strajkowaliście” z rozbrajającą szczerością odpowiadają: „nie pamiętamy”. TIA – jak to mawiał klasyk.


* Black Economic Empowerment partner to konieczny w sektorze wydobywczym „wspólnik”, który musi być kolorowym obywatelem RPA i musi posiadać minimum 25% udziałów firmy. BEE to pro- gram, który ma służyć wyrównaniu szans ekonomicznych czarnej społeczności – genialny w założeniach, ale łatwy do zmanipulowania. (czytaj: TIA CZ.3).

Podobne artykuły